niedziela, 2 lutego 2014

Filmy z rock&rollem w tle (cz. I)

Mówią, że rock nie żyje. Czasem wydaje się to prawdą, patrząc, jak bardzo zmienił sę czas od Lata Miłości w 1969 roku. Dzieci kwiaty teraz albo nie żyją, albo zasilają szeregi domów spokojnej starości. Dawni idole, jeśli nie umarli tajemniczo w wieku 27 lat, są teraz sypiącymi się ruinami. Fani klasycznego rocka wzdychają ze smutkiem, wiedząc, że nigdy nie będą się bawić na koncercie Led Zeppelin lub oczekiwać na nowy skandal z udziałem The Rolling Stones. Lata sześdziesiąte i siedemdziesiąte wydają się dla naszego pokolenia odległe, niczym legendy. Znamy je jedynie z opowieści i z filmów. No właśnie, filmów… Oto kilka z nich, które pozwolą widzowi przenieść się w czasy kiedy liczyły się tylko Sex, Drugs i Rock&roll.

1. Almost Famous
Główny bohater, William, jest niewinnym nastolatkiem, którego pasją jest dziennikarstwo i muzyka. Omyłkowo wzięty przez redakcję Rolling Stone za profesjonalnego dziennikarza, rusza w trasę w zespołem rockowym. Poznaje jego członków, oraz nieodłączne groupie, w tym tajemniczą Penny Lane. Wkrótce odkrywa, że życie muzyków nie jest tak kolorowe jak mogłoby się wydawać. Film bardzo realistycznie ukazuje starcia ambicji w zespole, które doprowadziły do rozpadu tak wielu grup. William trochę zawodzi się na swoich idolach, a trochę zaczyna dostrzegać ich jak zwykłych ludzi. Pomaga im dostrzec, że tak naprawde nie liczą się pieniądze i sława, lecz oddani fani zespołu.




2. The Doors
Kiedy pierwszy raz oglądałam ten film, dopiero zaczynała się moja fascynacja The Doors i strasznie mi się podobał. Teraz jednak, po przeczytaniu niezliczonych biografii Jima Morrisona, nie potrafię go znieść. Po pierwsze, dlaczego nazywa się “The Doors” skoro opowiada tylko o wokaliście, a resztę zespołu ma serdecznie gdzieś? Po drugie, Jim został ukazany jedynie jako ponury wariat, oderwany od świata. Był tak skomplikowaną postacią, szkoda, że twórcy filmu skupili się tylko na negatywach. Poza tym prawie wszystkie wątki z jego ukochaną, Pamelą Courtson (graną przez Meg Ryan, haha) zdają się wyssane z palca, jak choćby to, w jaki sposób się poznali. Chociaż odtwórca głównej roli, Val Kilmer, momentami wydaje się Jimem z krwi i kości (zaśpiewał nawet kilka piosenek), nie polecam tego filmu nikomu.


3. Marzyciele
Młody amerykanin, Matthew, przyjeżdża do Francji i poznaje bliźnięta, Theo i Isabell, z którymi dzieli fascynację kinem i z którymi od razu się zaprzyjaźnia. Wkrótce rodzice rodzeństwa wyjeżdżają i ozstawiają ich samych w wielkim, zabytkowym apartamencie. Cała trójka zamieszkuje tam razem, niekontaktując się w ogóle ze światem zewnętrznym. Kąpią się razem i sypiają w forcie zrobionym z poduszek i prześcieradeł. Piją drogie wino, uprawiają dużo seksu między sobą i dużo dyskutują. Akcja toczy się podczas buntu studenckiego w 1968 roku, w życiu bohaterów ważna jest więc muzyka. W soundrtacku pojawi się m.in Jimmi Handrix, Janis Joplin, Bob Dylan i The Doors. Jak mówi The.o, “Nie wierzę w Boga, ale gdybym wierzył, byłby czarnym, leworęcznym gitarzystą”.


4. Hair
Mój kolejny ukochany film. Ukazuje życie kilkorga hipisów, którym przywodzi charyzmatyczny Berger (w którym durzę się do tej pory). Żyją oni w komunie, ostatnie pieniądze na jedzenie przeznaczają na wynajem konia, tylko dlatego że mają na to ochotę, tańczą na stołach i palą wezwania na wojnę w Wietnamie. Kochają świat i siebie nawzajem, dzielą się wszystkim. Protagonista Claude, po kilku niezapomnianych dniach z Bergerem i spółką zostawia jednak to wszystko i wyrusza walczyć za ojczyznę. W musicalu jest pełno chwytliwych piosenek, kiedy się go ogląda, chce się tańczyć, być wolnym i żyć chwilą. A niespodziewanie smutne zakończenie łamie serce.


5. Across the Universe
Kolejny musical, tym razem dla fanów Beatlesów - covery ich piosenek stanowią bowiem główną oś akcji. Brytyjczyk Jude wyrusza do Ameryki aby poznać swojego ojca i szybko poznaje nowych przyjaciół: Maxa, Prudence, Sadie oraz swoją miłość od pierwszego wejrzenia: Lucy. Różnym wydarzeniom i postacią towarzyszą odpowiednie piosenki czwórki z Liverpoolu. Max zmuszony jest wyjechać na wojnę do Wietnamu, a Lucy tak bardzo angażuje się w walkę o pokój, że staje się to niebezpieczne. Niektóre piosenki bardziej podobają mi się w filmowej wersji niż oryginalnej, zostały też bardzo ciekawie zinterpretowane (I want you o wojnie, zamiast o pożądaniu). Mimo, że bohaterów filmu spotyka wiele zawodów i niepowodzeń, na końcu uświadamiają sobie, że All you need is love.




6. Backbeat
Kolejne must-see dla fanów Beatlesów. Akcja toczy się w Berlinie, kiedy zespół dopiero stawiał pierwsze kroki (jako the Quarrymen). Głównym bohaterem jest Stuart Sutcliffe, najlepszy przyjaciel Johna Lennona. Za jego namową dołącza on do grupy, bardziej jednak niż muzyka interesuje go malarstwo i świeżo poznana artystka, Astrid. Film pokazuje zespół w ich “fazie larwalnej” kiedy grywali do kotleta i korzystali z młodości i wolności. Mi osobiście bardzo podobała się ich “dzika” wersja;D Aby oddać ten klimat wszystkie piosenki są wykonane przez muzyków punkowych.


Wszystkie te filmy przeniosą widza w tak odległe dla nas czasy, kiedy liczyła się wolność, miłość i kwiaty we włosach. A wy, jakie znacie filmy o muzyce albo z dobrymi soundtrackami (nie tylko rockowymi)?